Nowa społeczna inicjatywa "Latająca Świetlica" została otwarta w lokalu po dawnym barze "U flisa", na ul. Marszałkowskiej 53.
Oświadczenie kolektywu Prawo Do Miasta:
Mija właśnie pierwsza rocznica od społecznego otwarcia Baru Prasowego
przy ul. Marszałkowskiej. Dokładnie rok temu, mieszkańcy i mieszkanki
Warszawy, w geście obywatelskiego nieposłuszeństwa i zwykłej, ludzkiej
obawy przed kierunkiem „rozwoju” miasta, postanowili powtórnie
zaanimować przestrzeń, która została im odebrana. Bar mleczny stał się
wówczas symbolem oporu wobec gentryfikacyjnej polityki władz Warszawy,
których kondycję najlepiej oddaje burmistrz Śródmieścia – Wojciech
Bartelski. Polityki, która dąży do systematycznego wypychania ludzi
mniej zamożnych ze ścisłego centrum miasta na jego obrzeża i uczynienia
ze Śródmieścia komercyjno-administracyjnej pustyni, w której zwykli
mieszkańcy nie mają czego szukać.
Bitwę o „Prasowy” wygraliśmy. Jego funkcja zostanie zachowana. Nie
dajmy się jednak zwieść symbolicznym gestom. Władze Warszawy, choć
ugięły się w sprawie jednego baru, likwidują bądź prywatyzują tysiąc
innych miejsc - od małych lokali użytkowych jak pasmanterie, szwalnie,
pralnie, księgarnie, punkty ksero, aż po całe kamienice: wg statystyk z
lutego br. na oddanie w prywatne ręce czeka już 1920 budynków, w tym
prawie 500 na Śródmieściu (!).
Wbrew woli ludzi, władze kontynuują politykę wykluczania z prawa do
miasta tych mieszkańców, którzy nie zwykli stołować się w restauracjach
Gesslera, ubierać u Armianiego, itp.
Przez cały rok obserwowaliśmy dramatyczny opór ludzi wobec dzikiej
reprywatyzacji i eksmisji, wszechobecnych reklam i bannerów, zamykania
szkół i żłobków, prywatyzacji stołówek szkolnych, polityki wysokich
czynszów, stale kurczącego się zasóbu lokali komunalnych, niszczenia
przestrzeni publicznej, zamykania bibliotek i podwyżki cen biletów przy
jednoczesnej likwidacji wielu połączeń – tak dziś wygląda „nowoczesna”
Warszawa. Stolica „przyjazna” dla inwestorów i turystów, staje się
miejscem nieznośnym do życia dla jej mieszkańców. Podczas gdy domagamy
się gwarancji dla większego wpływu na swój los i charakter tego miasta,
otrzymujemy rządy coraz silniejszej ręki.
Nie dajmy się zwieść - choć władze nazywają nas "przaśnymi",
"bezhołowiem", "ulicą", to właśnie urzędnicy, pełni kompleksów co do
"wizerunku stolicy", dowodzą braku elementarnego zrozumienia
współczesnej roli miasta. To nie Warszawa XXI wieku - to miasto
zarządzane starą logiką Marii Antoniny. Miasto, które zapomniało, że bez
mieszkańców nie znaczy nic. Miasto, które jest w stanie stłumić bunt
tysięcy osób, po to tylko by "oszczędności" przeznaczyć na imprezy
wizerunkowe. Przykłady? Oto wydatki na promocję stolicy - 60 mln zł -
przekraczają budżet likwidowanych żłobków. Roczne wpływy z cięć na
stołówkach potrzebnych śródmiejskim dzieciom - ok. 3 mln zł - równe są
wydatkom na jedną Noc Sylwestrową. Wszystko to w Warszawie, mieście 40
tysięcy pustostanów (w tym 6,5 tys. należących do ratusza) gdzie przez
fatalną politykę mieszkaniową, deficyt lokali miejskich i brak
alternatywy dla "wolnego rynku", mieszkania są już droższe niż w Wiedniu
i Berlinie.
Odczuwamy to na własnej skórze. Dlatego wciąż nie zgadzamy się na
radykalny brak demokracji. Dzisiaj otwieramy jeden z tysięcy
pustostanów, który posłuży jako niekomercyjne miejsce wspólnej debaty
dla wszystkich mieszkańców i mieszkanek Warszawy upokarzanych przez
władze. Rok od otwarcia Baru Prasowego, jesteśmy pewni, że nie tyle
niekończące się negocjacje z urzędnikami, co solidarna samoorganizacja
samych mieszkańców może powstrzymać tendencję spychania wielu grup na
margines i odzyskać Warszawę. Mieszkańcy! Przejmijmy inicjatywę,
połączmy nasze siły niezależnie od wieku, płci i zasobności portfela,
wspólnie walczmy o miasto, które odpowiada naszym potrzebom, organizujmy
się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz