wtorek, 11 czerwca 2013

Nowa strona Syreny

Zapraszamy na nowy adres: www.syrena.tk 
(www.syrenawarszawa.wordpress.com)

Sorki za utrudnienia!

niedziela, 26 maja 2013

"Specjalne Strefy Wyzysku" premiera filmu i spotkanie

>>>>> 27 maja (poniedziałek) – godz. 18

Uniwersytet Warszawski, ul. Żurawia 4, sala latynoamerykańska


Premierowa projekcja  filmu "Specjalne Strefy Wyzysku", zrealizowanego przez SzumTV oraz Think Tank Feministyczny

Po projekcji odbędzie się dyskusja na temat warunków pracy oraz strategii oporu w fabrykach Specjalnych Stref Ekonomicznych. W spotkaniu wezmą udział byli pracownicy fabryki Chung-Hong oraz osoby wspierające ich strajk latem 2012 r.

Prowadzenie: Roman Kurkiewicz

Europejski dzień strażnika granicznego: zamknąć wszystkie polskie obozy!

 W tle tzw. „areszt w celu deportacji” na lotnisku Chopina (Okęcie).
Obóz służy za przejściowe miejsce, z którego „nielegalni imigranci”
są rozsyłani do jednego z pięciu ośrodków zamkniętych lub deportowani.
Jest to jedyny areszt w Polsce, z którego nikt nie wraca na wolność.

Niedługo po największym w historii strajku głodowym w ośrodkach zamkniętych dla imigrantów, FRONTEX zorganizował Europejski Dzien Straznika Granicznego. Podobnie jak sama Twierdza Europa, urzędnicza feta ma swój ukryty rewers – jej promocję poprzedziła śmierć imigranta zamkniętego w białostockim obozie. 37-siedmioletni mężczyzna umarł na zawał serca – mimo że wielokrotnie wskazywał na słaby stan zdrowia po traumatycznych przeżyciach, oraz prosił o stosowną pomoc lekarską, otrzymywał jedynie środki przeciwbólowe. Leczenie wszystkich chorób paracetamolem jest standardową praktyką w obozach, co często wytykały osoby osadzone [ czytaj list Ekateriny Lemondżawy z ośrodka w Lesznowoli i wywiad z Leilą Naimi]. Brak opieki medycznej był także jedną z bezpośrednich przyczyn wspomnianych strajków.


Widok z okien siedziby FRONTEX na rondzie ONZ w dniu Strażnika Granicznego.
„Fortress Europe kills migrants. Over 18.000 dead at the EU borders. Smash FRONTEX”

Święto Strażnika co roku zbiega się także z rocznicą zabójstwa Maxwella Itoyi, zastrzelonego 23 maja 2010 przez policję gospodarczą na likwidowanym Stadionie Dziesięciolecia.  Funkcjonariuszom gorliwie ścigającym sprzedawców nieoryginalnych skarpetek na jarmarku nie udało się nigdy zajrzeć na sąsiednią budowę Stadionu Narodowego, którego część pracowników z Polski i Ukrainy dotąd nie doczekało się wypłat.

Zaznaczmy, że według kategorii władz Maxwell przebywał w Polsce legalnie. Fakt, że paszport UE nie chroni jednak imigrantów przed państwową przemocą potwierdza dziś także dramatyczna sytuacja wrocławskich Romów, których prezydent Wrocławia straszy wysiedleniem, a neonaziści – rozwiązaniem ostatecznym.

Wyzysk w pracy, zbiorowe eksmisje i przesiedlenia to chleb powszedni dla wszystkich ludzi o „niskiej wartości rynkowej”. Tym łatwiej dyscyplinować biednych, gdy nada się im status „nielegalnych”. Systemowo ustalana hierarchia urzeczywistnia się w całej sieci uzbrojonych strażników granicznych i zamkniętych ośrodków. Ten opresyjny system prawny działa w naszym imieniu. Doczekaliśmy się polskich obozów. Nie musimy się na to zgadzać. Zamknij je, niszcz FRONTEX!

piątek, 17 maja 2013

Noc Muzeów: wystawa "Powstanie z gruzów. Mamy prawo do Warszawy!", Jazdów

Powstanie z gruzów. Mamy prawo do Warszawy!
Dowiedz się więcej o pierwszej fali warszawskiego skłotingu - AD 1945 


 
Jutro, w sobotę 18.05, w jednym z domków fińskich zapraszamy na wystawę, filmy i spotkania.
DYSKUSJA: godz. 16:00
WYSTAWA: godz. 18:00


WYSTAWA:

Czy zawodowi kamienicznicy przejmujący dziś za darmo tysiące domów, mają prawo mówić o przywracaniu „historycznej sprawiedliwości”? Jako światowy wyjątek, powojenna Warszawa dosłownie powstała z ruin wysiłkiem mieszkańców/-ek tego i innych miast, pracujących często za darmo w zamian za obietnicę życia i mieszkania w mieście bez gruzów. Odbudowa zrujnowanej wojną Warszawy pochłaniała połowę budżetu całego kraju w pierwszych powojennych latach.

Wiele stołecznych budynków wzniesiono na nowo dosłownie kosztem innych miast, z materiałów im odbieranych – w samym 1950 roku do stolicy powędrowały 163 miliony zabytkowych cegieł z Wrocławia, zebranych przez specjalne brygady wyburzeniowe.

Poszczególne wersje historii niejednokrotnie służyły uzasadnianiu dominacji i płynących z niej zysków. W Noc Muzeów oddamy historię Warszawy w ręce jej prawdziwych właścicieli: mieszkańców i mieszkanek tego miasta, wyrzucanych dziś z domów, za które rodzice zapłacili własnym potem.


DYSKUSJA
z udziałem
prof. Michaela Herzfelda* oraz warszawskich działaczek/-y grup lokatorskich, przyjaciół Jolanty Brzeskiej.

*M. Herzfeld - profesor Harvard University,
antropolog zaangażowany m.in. w walkę o prawa lokatorskie, autor tekstu Zaangażowanie, Gentryfikacja i Neoliberalne Zawłaszczanie Historii (oryg. "Engagement, Gentrification and Neoliberal Hijacking of History")

poniedziałek, 13 maja 2013

Apel o bojkot agencji FRONTEX


Unijna agencja deportacyjna FRONTEX zorganizowała w ostatni weekend w Kinie Kultura festiwal Bordereview, na którym zaprezentowano filmy traktujące o ciężkim losie imigrantów. Partnerem festiwalu była Straż Graniczna. „Wstęp wolny”.

Koszty imprezy wpisano w jeden z głównych priorytetów tegorocznego budżetu agencji: Public Relations. Jeszcze dwa lata temu FRONTEX wydał na ten cel 6 tys. euro. W tym roku na PR przeznaczono już 600 tys. euro. Innym priorytetem, wciąż dużo ważniejszym, jest „robotyka i zdalne systemy kontroli” (m.in. projekt TALOS, wdrażany przy współpracy Politechniki Warszawskiej).

Wbrew deklaracjom, darmowy festiwal o migracji i granicach otwarty było tylko dla wybranych – organizator i partner wydarzenia zadbali, by wykluczyć z niego wszystkich, o których traktują filmy: setki tysięcy "nielegalnych" imigrantów. Wstęp do kina poprzedzono zakazem wstępu do UE, zbiorowymi deportacjami, zamykaniem w obozach o więziennym rygorze, odbieraniem dostępu do podstawowych dóbr, praw pracowniczych, edukacji, służby zdrowia. Festiwal spotkał się ze sprzeciwem jednego z reżyserów [przeczytaj jego list otwarty], a także z protestem lokalnych imigrantów i ich znajomych. Wcześniej, ostatni list otwarty do FRONTEX-u skierowali niemieccy strażnicy graniczni, którzy odmówili rozkazu strzelania do imigrantów uciekających przez pole minowe na granicy z Turcją [niem. art. w Spiegel; wersja angielska].

Tak samo jak Polacy emigrują milionami do zachodnich krajów Unii Europejskiej, tak i inne osoby szukają poprawy losu w Polsce i reszcie krajów Unii. Tych witają jednak zasieki, mury i uzbrojeni strażnicy graniczni - cały ten aparat kontroli i przemocy podlega agencji FRONTEX. Jego milczące działanie każdego roku pochłania więcej ofiar niż słynny mur w Berlinie w całej historii istnienia. Według UNHCR na samym morzu śródziemnym w 2011 roku zginęło ponad 1500 osób. Inne szacunki są nawet wyższe.

Wraz z nowymi wytycznymi PR, FRONTEX przestał walczyć z nielegalną imigracją - jego głównym zadaniem jest "powstrzymać przemyt ludzi". Jednak pracownicy agencji dobrze wiedzą, że w przeciwieństwie do nich uchodźcy najczęściej nie mogą zamawiać biletów na podróż zwykłą linią lotniczą. Tym bardziej ryzykownych i kosztownych dróg muszą szukać imigranci, i tym istotniej zasilają kapitał organizacji przestępczych, im większy budżet na aparat kontroli Twierdzy Europy ma FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne. Cała retoryka na temat „walki z okrutnymi handlarzami ludźmi” to czysta hipokryzja: naprawdę agencja walczy z imigrantami, których wpycha w ręce lokalnych biznesmenów i spontanicznych przewoźników. Anty-imigrancka polityka UE tworzy dla nich miejsca pracy.

Jak wygląda życie i praca ludzi, którzy bez odpowiednich dokumentów dostaną się jednak do humanitarnej Polski? Sto tysięcy ukraińskich kobiet w Polsce może poświadczyć, że status "nielegalnych" pracownic pozbawia ich podstawowych praw. Jako osoba nielegalna, imigrant nie może negocjować warunków pracy i jest skazany na głodową pensję pod groźbą deportacji. To system sprawniejszy niż niewolnictwo. Pracodawcy, którzy trzymają w zanadrzu niewolników, dyscyplinują tym samym pracowników polskich, legalnych: pozycja tych ostatnich w negocjacji warunków pracy spada, kiedy można na ich miejsce zatrudnić osoby, którym z góry odebrano wszystkie prawa. Solidarna walka o zakończenie tych praktyk niewolniczych oraz o wspólne prawo pracy bez umów śmieciowych i zatrudnienia na czarno, leży w interesie pracownic i pracowników polskich i przyjezdnych, legalnych i "nielegalnych".

Migracja nie jest przestępstwem - to zjawisko powszechne i stare jak świat. Możni tego świata stawiają mury tam, gdzie im wygodnie. Dla nich żadna odległość śię nie liczy. Dla innych, wywłaszczonych, wykluczonych i odartych z godności, nie ma potężniejszego dystansu niż te kilka kroków przez granicę. W dużej mierze jest to dziełem FRONTEXu - unijnej agencji deportacyjnej, organizatora imprezy na temat trudów imigracji, na którą nie został zaproszony żaden "nielegalny" uchodźca.

Apelujemy do autorów filmów, przedstawicieli mediów, uczelni wyższych oraz do przyszłych potencjalnych uczestników o głośny protest i
bojkot wszystkich wydarzeń, których organizatorem, sponsorem lub członkiem jest FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne.

List otwarty reżysera filmu wyświetlanego na festiwalu FRONTEX-u

Poniżej publikujemy list Andrei Segre, reżysera filmu "Nazywam się Li", wyświetlanego na festiwalu filmowym organizowanym przez unijną agencję deportacyjną FRONTEX. Partnerem festiwalu była Straż Graniczna.

Pragnę być szczery.

Nie wiedziałem że mój film będzie prezentowany na tym festiwalu. Lux Prize [dystrybutor, a zarazem nagroda na festiwalu filmowym fundowanym przez Parlament Europejski] nie poinformował mnie o tym – i pewnie nie musiał, ponieważ zdobył prawa do dystrybucji mojego filmu po tym, gdy wygraliśmy tegoroczny Lux Prize.

Jednak nie jest to zwyczajna, normalna projekcja w kinie, zwłaszcza dla mnie. Frontex to europejska agencja stworzona by zarządzać kontrolą granic strefy Shengen, by zapobiegać i zwalczać “nielegalną imigrację” do Europy. Zacząłem pracować jako reżyser gdy zdecydowałem by podróżować poza “swoją granicę”, poznać historię, życie, ideały tak zwanych “nielegalnych imigrantów”. Od kiedy zacząłem to robić, zdałem sobie sprawę bardzo jasno, że nasze definiowanie tych ludzi jako „nielegalnych” to doskonałe i bardzo silne narzędzie retoryczne, służące przykryciu prawdziwie nielegalnych aktów: według mnie bowiem nielegalna jest właśnie decyzja by dzielić świat na dwie kategorie – tych, którzy mogą podróżować wszędzie i tych, którym się tego prawa odmawia. Nikt nie może wybrać, do której kategorii należy. Ja także. Urodziłem się w tej „właściwej”. Mogę podróżować gdzie i jak chcę. Mam piękny europejski paszport. Ale nie wybrałem tego.

Używam więc sztuki filmowej, by jasno powiedzieć: „nie zgadzam się”. Nie mogę tolerować tego nielegalnego podziału i nie uznaję, że nielegalni są ci wszyscy, którzy także go nie uznają, wyrażając to nogami, gdy przechodzą przez granicę.

Dlatego też nie jestem dumny, że mój film jest wyświetlany na festiwalu organizowanym przez Frontex i żałuję, że nie mam możliwości przedyskutowania tego z organizatorem.

Szczególnie nie podoba mi się, że ta inicjatywa kulturalna próbuje uzasadniać i „uczłowieczać” wspomniany nielegalny podział. Nie ma żadnych „humanitarnych” sposobów by aresztować, deportować, wyrzucać i zatrzymywać człowieka. Jeśli Europa decyduje, by to robić, musi to być wyrazem przemocy. Dokonuje jej Frontex. Ja jednak zawsze będę się jej sprzeciwiał.

Andrea Segre