Unijna agencja deportacyjna FRONTEX zorganizowała w ostatni weekend w Kinie Kultura festiwal Bordereview, na którym zaprezentowano filmy traktujące o ciężkim losie imigrantów. Partnerem festiwalu była Straż Graniczna. „Wstęp wolny”.
Koszty
imprezy wpisano w jeden z głównych priorytetów tegorocznego budżetu
agencji: Public Relations. Jeszcze dwa lata temu FRONTEX wydał na ten
cel 6 tys. euro. W tym roku na PR przeznaczono już 600 tys. euro. Innym
priorytetem, wciąż dużo ważniejszym, jest „robotyka i zdalne systemy
kontroli” (m.in. projekt TALOS, wdrażany przy współpracy Politechniki
Warszawskiej).
Wbrew
deklaracjom, darmowy festiwal o migracji i granicach otwarty było tylko
dla wybranych – organizator i partner wydarzenia zadbali, by wykluczyć z
niego wszystkich, o których traktują filmy: setki tysięcy
"nielegalnych" imigrantów. Wstęp do kina poprzedzono zakazem wstępu do UE, zbiorowymi deportacjami, zamykaniem w obozach o
więziennym rygorze, odbieraniem dostępu do podstawowych dóbr, praw
pracowniczych, edukacji, służby zdrowia. Festiwal spotkał
się ze sprzeciwem jednego z reżyserów [przeczytaj jego list otwarty], a
także z protestem lokalnych imigrantów i ich znajomych. Wcześniej,
ostatni list otwarty do FRONTEX-u skierowali niemieccy strażnicy
graniczni, którzy odmówili rozkazu strzelania do imigrantów uciekających
przez pole minowe na granicy z Turcją [niem. art. w Spiegel; wersja angielska].
Tak
samo jak Polacy emigrują milionami do zachodnich krajów Unii
Europejskiej, tak i inne osoby szukają poprawy losu w Polsce i reszcie
krajów Unii. Tych witają jednak zasieki, mury i uzbrojeni strażnicy graniczni - cały ten aparat
kontroli i przemocy podlega agencji FRONTEX. Jego milczące działanie
każdego roku pochłania więcej ofiar niż słynny mur w Berlinie w całej
historii istnienia. Według UNHCR na samym morzu śródziemnym w 2011 roku
zginęło ponad 1500 osób. Inne szacunki są nawet wyższe.
Wraz z nowymi wytycznymi PR, FRONTEX przestał walczyć z nielegalną imigracją - jego głównym zadaniem jest "powstrzymać przemyt ludzi". Jednak pracownicy agencji dobrze wiedzą, że w przeciwieństwie do nich uchodźcy najczęściej nie mogą zamawiać biletów na podróż zwykłą linią lotniczą. Tym bardziej ryzykownych i kosztownych dróg muszą szukać imigranci, i tym istotniej zasilają kapitał organizacji przestępczych, im większy budżet na aparat kontroli Twierdzy Europy ma FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne. Cała retoryka na temat „walki z okrutnymi handlarzami ludźmi” to czysta hipokryzja: naprawdę agencja walczy z imigrantami, których wpycha w ręce lokalnych biznesmenów i spontanicznych przewoźników. Anty-imigrancka polityka UE tworzy dla nich miejsca pracy.
Jak wygląda życie i praca ludzi, którzy bez odpowiednich dokumentów dostaną się jednak do humanitarnej Polski? Sto tysięcy ukraińskich kobiet w Polsce może poświadczyć, że status "nielegalnych" pracownic pozbawia ich podstawowych praw. Jako osoba nielegalna, imigrant nie może negocjować warunków pracy i jest skazany na głodową pensję pod groźbą deportacji. To system sprawniejszy niż niewolnictwo. Pracodawcy, którzy trzymają w zanadrzu niewolników, dyscyplinują tym samym pracowników polskich, legalnych: pozycja tych ostatnich w negocjacji warunków pracy spada, kiedy można na ich miejsce zatrudnić osoby, którym z góry odebrano wszystkie prawa. Solidarna walka o zakończenie tych praktyk niewolniczych oraz o wspólne prawo pracy bez umów śmieciowych i zatrudnienia na czarno, leży w interesie pracownic i pracowników polskich i przyjezdnych, legalnych i "nielegalnych".
Migracja nie jest przestępstwem - to zjawisko powszechne i stare jak świat. Możni tego świata stawiają mury tam, gdzie im wygodnie. Dla nich żadna odległość śię nie liczy. Dla innych, wywłaszczonych, wykluczonych i odartych z godności, nie ma potężniejszego dystansu niż te kilka kroków przez granicę. W dużej mierze jest to dziełem FRONTEXu - unijnej agencji deportacyjnej, organizatora imprezy na temat trudów imigracji, na którą nie został zaproszony żaden "nielegalny" uchodźca.
Apelujemy do autorów filmów, przedstawicieli mediów, uczelni wyższych oraz do przyszłych potencjalnych uczestników o głośny protest i bojkot wszystkich wydarzeń, których organizatorem, sponsorem lub członkiem jest FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne.
Wraz z nowymi wytycznymi PR, FRONTEX przestał walczyć z nielegalną imigracją - jego głównym zadaniem jest "powstrzymać przemyt ludzi". Jednak pracownicy agencji dobrze wiedzą, że w przeciwieństwie do nich uchodźcy najczęściej nie mogą zamawiać biletów na podróż zwykłą linią lotniczą. Tym bardziej ryzykownych i kosztownych dróg muszą szukać imigranci, i tym istotniej zasilają kapitał organizacji przestępczych, im większy budżet na aparat kontroli Twierdzy Europy ma FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne. Cała retoryka na temat „walki z okrutnymi handlarzami ludźmi” to czysta hipokryzja: naprawdę agencja walczy z imigrantami, których wpycha w ręce lokalnych biznesmenów i spontanicznych przewoźników. Anty-imigrancka polityka UE tworzy dla nich miejsca pracy.
Jak wygląda życie i praca ludzi, którzy bez odpowiednich dokumentów dostaną się jednak do humanitarnej Polski? Sto tysięcy ukraińskich kobiet w Polsce może poświadczyć, że status "nielegalnych" pracownic pozbawia ich podstawowych praw. Jako osoba nielegalna, imigrant nie może negocjować warunków pracy i jest skazany na głodową pensję pod groźbą deportacji. To system sprawniejszy niż niewolnictwo. Pracodawcy, którzy trzymają w zanadrzu niewolników, dyscyplinują tym samym pracowników polskich, legalnych: pozycja tych ostatnich w negocjacji warunków pracy spada, kiedy można na ich miejsce zatrudnić osoby, którym z góry odebrano wszystkie prawa. Solidarna walka o zakończenie tych praktyk niewolniczych oraz o wspólne prawo pracy bez umów śmieciowych i zatrudnienia na czarno, leży w interesie pracownic i pracowników polskich i przyjezdnych, legalnych i "nielegalnych".
Migracja nie jest przestępstwem - to zjawisko powszechne i stare jak świat. Możni tego świata stawiają mury tam, gdzie im wygodnie. Dla nich żadna odległość śię nie liczy. Dla innych, wywłaszczonych, wykluczonych i odartych z godności, nie ma potężniejszego dystansu niż te kilka kroków przez granicę. W dużej mierze jest to dziełem FRONTEXu - unijnej agencji deportacyjnej, organizatora imprezy na temat trudów imigracji, na którą nie został zaproszony żaden "nielegalny" uchodźca.
Apelujemy do autorów filmów, przedstawicieli mediów, uczelni wyższych oraz do przyszłych potencjalnych uczestników o głośny protest i bojkot wszystkich wydarzeń, których organizatorem, sponsorem lub członkiem jest FRONTEX i podległe mu krajowe straże graniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz