piątek, 26 października 2012

Pełna treść listu gruzińskiej dziennikarki-imigrantki osadzonej w ośrodku Lesznowoli

Poniżej publikujemy pełną wersję tekstu Ekateriny Lemondżawej, którego fragment można znaleźć w Gazecie Wyborczej. Tekst Ekateriny, która podjęła strajk głodowy w Lesznowoli, przekazany został drogą telefoniczną cztery dni temu.

Statystyki mówią same za siebie. Ze 100 osób przyjeżdżających do Polski, szukających tu schronienia uchodźców skaczących przez przepaści społeczne w swoich krainach fasadowych demokracji - 90 proc. rezygnuje z tego kraju.

Problem to nie tylko warunki przebywania w tym więzieniu, w którym się znajdujemy. Świadomie używam słowa „więzienie”- dlatego, że polskie zamknięte obozy dla uchodźców to pomieszczenia , które rzeczywiście przypominają te więzienne. Nawet Breivik, który w imię „Europy czystej od >>obcych<<” zabił 69 dzieci na wyspie Utoya, dokonał przestępstwa wobec ludzkości, znajduje się w sto razy lepszych warunkach niż na przykład ja, osoba która odsiaduje swoją karę za „nielegalne przekroczenie granicy powietrznej”. Tak, takie rozumowanie funkcjonuje w prawodawstwie Polski. Jeśli o tym powiedzieć Norwegom, oni pomyślą, że to kłamstwo. Norwegowie, chcecie to wierzcie nie chcecie-to nie- ale to fakt.

Po moim aresztowaniu zaczęła się dla mnie prawdziwa podróż do piekła- do serca Europy, kraju Unii Europejskiej. Ta sama służba na początku, na lotnisku, potem w izolatce a w końcu - po 28 godzinach katorgi, w więzieniu każe mi rozebrać się do naga. Wygląda na to, że szczególnie podoba im się studiowanie moich zakrwawionych majtek i patrzenie na mnie, ociekającą krwią. Ja miałam wrażenie, że jestem im coś dłużna, tym służbom, i że nie chcę im tego oddać - dlatego mnie karzą - słowami, czynami, podejściem. Kiedy wsadzili mnie w samochód „więźniarkę”, nie minęły jeszcze 24 godziny od momentu zatrzymania. Takimi samochodami przewożą przestępców i skazanych. Zastanawiałam się... może cierpię na rozdwojenie jaźni? Może ja po prostu nie pamiętam że napastowałam nepełnoletnią czy dokonałam aktu terrorystycznego w centrum miasta?...Do tej myśli dołącza ryk syreny- ostateczny znak, który świadczy o tym, że wiozą przestępcę. Ochroniarz obserwuje moją reakcję. Ja zachowuję się tak jak uczył Dżej Kej na swoich zajęciach- robię głęboki wdech i zatrzymuję powietrze na kilka sekund..powoli wydycham.. Pomaga.. Samochody, na dźwięk syreny, usuwają się z drogi, nawet jeśli są korki. Ja- przestępczyni.

Przez ostatnie 4 lata w Tibilisi, 200 metrów od ambasady polskiej znajdował się mój rockowy klub. To był jedyny klub na Zakaukaziu, gdzie koncentrowała się współczesna kultura: muzyka (nie tylko rock, ale również jazz i folk) literatura i malarstwo. O tym rockowym klubie wiedzieli wszyscy w Gruzji. Wszyscy tam chodzili, zaczynając od punków na politykach kończąc. Dokładnie tak to pamiętam. Rzeczywistość tutaj - kobieta w uniformie każe mi się rozbierać... to już trzeci raz dzisiaj.

Więzienie. Wysoki płot z drutem kolczastym, ludzie w uniformach wojskowych. Czuję, że odpowiadają na moje pytania tylko dlatego, że nie zostawiam ich w spokoju... i cały czas pytam...pytam...pytam.... Mały korytarz. Osiem pokoi. Kuchnia, toaleta i pokój z telewizorem („czerwony kącik”). Kiedy otworzyły się przede mną żelazne drzwi i zobaczyłam Ludzi, tak się ucieszyłam jakbym odnalazła krewnych, których długo szukałam. Dla mnie nie ma jedzenia. Reszta więźniów oddaje mi część swego wiktu. Po tym zapoznaję się ze wszystkimi. Ich jest 20. Nie, nas jest już 21.
Rodzina - kobieta w ciąży, z niemowlęciem. Są tu dwa tygodnie. Następna rodzina - z Pakistanu. To kobieta z dwojgiem chłopców. Jeden ma 7 a drugi 16 lat. Są tu 7 miesięcy. Bez szkoły, bez jakichkolwiek zajęć. Żadnej edukacji.

Jeszcze jedna rodzina- z Czeczenii. Mają trójkę dzieci. Opowiadają jak pijana służbistka z pistoletem stała nad dziećmi i groziła im bronią. Okazuje sie, że ta rodzina żyła wcześniej w Polsce. Kiedy na ojca rodziny już drugi raz napadli Rosjanie i omalże nie zabili go, grozili rodzinie, rzucili Polskę i wyjechali do Niemiec. Z Niemiec deportowali ich z powrotem do Polski. Europa nie wierzy, że Polska nie jest w stanie, nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swoim mieszkańcom. Wreszcie rodzina z Gruzji. To gruzińscy Jazydzi, mniejszość pochodząca z Kurdystanu. Żona ma 23, a mąż - 25 lat. Stracili w Polsce dziecko... Ona była w 4 miesiącu ciąży, kiedy zaczęły się bóle brzucha. Zwrócili się do lekarza (to było w Zambrowie). Lekarz stwierdził,że wszystko z nią w porządku, że tak bywa. Następnego dnia bóle stały się nie do zniesienia i szybko pojechali do szpitala do tego samego lekarza. Lekarz po obejrzeniu kobiety stwierdził, że płód umiera i trzeba przeprowadzić aborcję.Następnego dnia stan kobiety się pogorszył, doszło do silnego krwotoku, co zostało zignorowane przez lekarzy. Stwierdzili, że wszystko z nią w porządku i może opuścić szpital. Rodzina zdecydowała się wyjechać z kraju. Pojechali do Belgii. Tam udali się do szpitala, gdzie trzeba było wykonać powtórną operację– usunąć resztki martwego płodu, które pozostały po niedbale przeprowadzonej aborcji. Spotkałam gruzińskich Żydów – ci naturalnie znają wiele przykładów z historii Polski, które rzucają światło na nasze położenie. Oto 1938 r., deportacja Żydów polskiego pochodzenia z hitlerowskich Niemiec do Polski – polscy strażnicy graniczni nie wpuszczają jednak deportowanych – ci, starcy, kobiety, dzieci, tysiącami koczują na granicy pomiędzy dwoma „cywilizowanymi krajami”. Czy „cywilizowany” znów znaczy „pozbawiony innych narodowości”?

Słucham tych historii w sali za kratami i myślę, że na pewno, to miejsce – w Biblii nazywane Piekłem – jest tutaj, w Polsce.

Posadzili mnie z kobietą z Katmandu. To miasto moich marzeń. Kiedyś sprawię sobie tę przyjemność- zobaczę Katmandu. Nepalka leży. Straż mówi, że ona udaje chorą. Już od 7 miesięcy. Podziwiam dobrych aktorów-artystów. A ona...całą noc kaszle krwią. Jedna pielęgniarka mówi, że z nią wszystko w porządku, druga- oskarża ją o symulacje.

Ochroniarze. Oni są tacy poważni. Mają takie srogie miny jakby w każdej sekundzie spodziewali się po nas ataku. Po nas- kobietach i dzieciach.

80 proc. pracowników więzienia nie zna ani rosyjskiego ani angielskiego. Nie ma tłumaczy. Za to, że naruszyliśmy administracyjny kodeks już ponosimy karę- jesteśmy tutaj, pod kluczem- ale to im nie wystarczy- trzeba karać nas jeszcze silniej - zmuszać myć sedesy... Wszędzie kraty...spacer 2 razy dziennie po 1 godz.

Zawsze myślałam, że dla Kafki sytuacja w Gruzji byłaby wspaniałym tematem. Okazuje się, że i tu jest nie mało absurdu. Na przykład kobietę w ciąży wiozą do szpitala w znajomym nam już samochodzie z syreną i kratami w oknach. Przestępczyni...Jej mąż sprzeciwił się temu tylko raz, i to w rozmowie ze mną. Powiedział raz i zamilkł. A dla mnie najważniejsze to nie stać się bierną, martwą w ”środku”, nie przestawać walczyć. Dlatego - protestuję. Zaczęłam od budowy medalionu z napisem „Na chuj”. Teraz dzwonię do różnych organizacji. One mając nasze informacje i wsparcie robią wszystko co możliwe i co nie możliwe . Niestety nie sądzę, że uda nam się rozprawić z polską machiną biurokratyczną.
A jak się chce to się dzieje... Głodowały 4 obozy- 78 ludzi. W Białymstoku pobili głodującyh. W Przemyślu- wrzucili ich do izolatek. W czwartek jeden z nich – Badri Kvarchava - podciął sobie żyły. Już nie mógł dłużej tego znosić. W Białej Podlaskiej straż sprowadziła oddział specjalny, 15 ludzi. Wszyscy w maskach i z pałami policyjnymi. Stali tak ok. 3 godzin na dworze naprzeciw imigrantów. Przemoc psychologiczna. Kiedy uznali, że dostatecznie wystraszyli głodujących- opuścili teren.

U nas – cicho. Naczelnik więzienia pojedynczo wzywał protestujących na rozmowę. Jednemu obiecał kupić ładną odzież w zamian za przerwanie glodówki, drugiemu- produkty dietetyczne, których ten potrzebował. Ustąpili. Już nie głodują. Do mnie kolejka nie doszła. Pewnie naczelnik stracił cały budżet.

W czasie Drugiej wojny światowej na terytorium Polski z pięciu moich braci zginęło czworo uwalniając ten kraj od najeźdźcy. To nasz rodzinny i ból, i duma. Teraz znając już ten kraj, jest mi żal, że oni ofiarowali swoje życia za niego, za ten kraj – samo serce Europy. I okazuje się, że to serce nosi w sobie zło, przemoc.

Odsiedzę moją „karę” i wrócę do siebie, do ojczyzny. Ale gdzie bym nie była, i czym bym się nie zajmowała, całej Europie odkryję jej „prawdziwe” serce, gdzie rozumienie praw człowieka i demokracji nie różni się od poziomu myślenia z okresu realnego socjalizmu.

Ja- Ekatarina Lemondżawa (niech będzie, powiedzmy, Gantenbein), najważniejsze: ja, ta, która nielegalnie przekroczyła granicę powietrzną.

za: www.protestuchodzcow.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz