Demonstracja Solidarni z Maxwellem Itoya przeciwko decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa i brutalności policji. Niedziela 27.05 g. 16:00 Dworzec PKP Stadion.
17 maja 2012 roku, prasa podała że prokuratura warszawska umożyła
śledztwo w sprawie morderstwa Maxwella Itoyi, podając za powód brak
wystarczających dowodów na postawienie zarzutów sprawcy.
W niedzielę 23. maja – w trakcie obchodów Dnia Jedności Afryki w Warszawie – po...dczas
rutynowej łapanki na sprzedawców skarpetek i obuwia na Stadionie
X-lecia, zwanych przez władze "przestępcami gospodarczymi", policjanci
w cywilu brutalnie, na „chybił trafił”, zatrzymali jednego z
czarnoskórych ludzi. Świadkowie zatrzymania, zaskoczeni nieprzystającą
do okoliczności agresją policji, zaczęli nawoływać funkcjonariuszy do
opanowania. W reakcji na to, jeden z policjantów - bez oddania strzałów
ostrzegawczych i wbrew jakimkolwiek procedurom - zastrzelił 36-letniego
Maxwella Itoyę, Polaka pochodzenia nigeryjskiego. Wszystkie dostępne
materiały wskazują, że Max bynajmniej nie sprowokował policjanta do tak
radykalnego czynu, nie zachowywał się agresywnie, apelował o spokój i
opanowanie, starał się mediować wykorzystując płynną znajomość języka
polskiego. W odpowiedzi na sprzeciw wobec policyjnej agresji, Max
został śmiertelnie postrzelony.
Morderstwo i następujące po
nim akty policyjne (zablokowanie tunelu przez dwa radiowozy,
wymachiwanie pistoletami) wywołały oburzenie tłumu. Policjanci na
bazarze zatrzymali 32 osoby, znów na „chybił trafił”, samych
czarnoskórych, głównie bezpośrednich świadków zdarzenia, którym zostały
postawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy.
Przy
okazji zatrzymań dochodziło do wielu nieprawidłowości – jednemu z
zatrzymanych świadków na komisariacie „zaginęła” karta pamięci z
telefonu, którym dokumentował całe tragiczne wydarzenie; inny, w
odpowiedzi na błaganie o rozluźnienie zbyt ściśle założonych kajdanek,
otrzymał zastrzyk z bliżej nieznanym narkotykiem, po którym – zupełnie
oszołomionego – zmuszono go do składania zeznań.
Zamordowany
człowiek, jak wielu innych niskoopłacanych pracowników, dorabiał w
weekendy na Stadionie by utrzymać swoją rodzinę. Max przebywał w naszym
kraju w pełni legalnie, od lat. Przybył do Polski w 2005 roku, po
zabójstwie jego brata w tym kraju. Pozostawił w żałobie żonę i trójkę
dzieci.
Policyjna linia obrony
Bezdyskusyjnie,
funkcjonariusz nie dopełnił standardowej procedury użycia broni palnej,
wg której należy: 1. ostrzec o swoim zamiarze 2. oddać strzał
ostrzegawczy w bezpiecznym kierunku. Starając się oczyścić z zarzutów,
policja podnosi iż policjant zgodnie z prawem odstąpił od procedury, co
jest dozwolone w wyjątkowych przypadkach. Funkcjonariusze skupiają się
na próbie dowiedzenia, że bezpośredni strzał został wymuszony przez
Maxa, który rzekomo miał próbować wyciągać broń z kabury. Wszystkie
publicznie dostępne relacje – poza policyjnymi – zaprzeczają tej
wersji: przeciwnie, Max trzymał ręce w górze, zaś widząc że policjant
wymierza w niego broń, odparł jedynie: „Zastrzelisz mnie? Za co? Ta
sytuacja nie wymaga pistoletów!”. Został następnie odepchnięty, po czym
padł strzał.
Co najważniejsze, procedura użycia broni jasno
sankcjonuje również sposób jej użycia: „użycie broni palnej powinno
następować w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę osobie
przeciwko której użyto tej broni” (art.17ust.3). Tymczasem
niepodważalnym przez nikogo faktem jest, że jedyny strzał oddany w
kierunku Maxa był śmiertelny.
Świadkowie wykluczeni
Znamiennie dla całej sytuacji, jakkolwiek dostępne są publiczne i
anonimowe zeznania świadków podważające wersję policji, prokuratura
wciąż dysponuje zaledwie szczątkiem formalnych zeznań.
Świadkami
zdarzenia byli w przeważającej mierze handlujący na stadionie imigranci
– jedna z głównych w dzisiejszym świecie kategorii ludzi „systemowo
wykluczonych”: po przekroczeniu granicy UE, domyślnie objęci są oni
kategorią “nielegalnych”, dopiero po żmudnych procedurach część z nich
może formalnie cieszyć się „pełnymi” prawami. W międzyczasie, wbrew
fundamentalnym zasadom prawa są „domniemanie winni”, wyjęci poza nawias
społeczeństwa – ich kontakt z organami państwa naznaczony jest więc
aktami represji motywowanej absolutnie niezrozumiałym konceptem
„nielegalnego pobytu”. Warszawski „Stadion” pełnił ważną rolę w
zapewnieniu sobie jako takiej stabilności, tym samym jednak ścigane tam
zajadle „przestępstwa gospodarcze” utwierdzają w dystansie do wymiaru
sprawiedliwości.
Podjęcie decyzji o złożeniu zeznań
najbardziej jednak utrudnia sam status nielegalności, tudzież
pozwolenia na tymczasowe zamieszkanie – z codziennego doświadczenia
imigrantów , choćby na rynku pracy, wynika bowiem jasno, że wystąpić na
drogę prawną w walce przeciwko dyskryminacji/wyzyskowi przez pracodawcę
znaczy tyle co przyznać się do statusu „nielegalnego” i zostać
ekspresowo deportowanym. Z tej perspektywy, walka twarzą w twarz z
samymi organami władzy jest już szaleństwem. Okoliczności śmierci Maxa
w pełnej krasie ukazują porażkę polskiego systemu sprawiedliwości,
który jedynie utwierdza ludzi systemowo wykluczonych w przekonaniu o
własnym godnym pożałowania statusie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz