Miejskie plakaty już od tygodni informują nas wesoło o "nowych
cenach biletów", dając do zrozumienia że cała "nowość" ogranicza się do
podwyższenia ich ceny. Władze miasta wpisują się tym samym w
skompromitowaną retorykę burmistrza Śródmieścia, Wojciecha Bartelskiego,
w które nowe znaczy drogie, zaś cała reszta, czyli stare, przaśne, nie ma racji bytu.
Tymczasem skutki kolejnej nowej
podwyżki są takie jak zawsze: po planowanym wzroście cen, możliwości
legalnej jazdy z biletem skurczą się o 70 proc. względem 2008 r. - o
tyle zmniejszy się siła nabywcza mieszkańców i mieszkanek z przeciętną
pensją. Dzięki temu, dostęp do transportu publicznego przestaje
być powszechny, dzieląc los innych sfer publicznych w mieście.
Korzystanie z komunikacji publicznej w stolicy staje się luksusem,
zaprzeczając swemu znaczeniu, zgodnie z którym jest podstawowym dobrem
powszechnym.
Poza napuszczaniem kontrolerów i
kryminalizacją kolejnych tysięcy ludzi w mieście, podwyżka bynajmniej
nie przyczyni się do poprawienia charakteru Warszawy. Klimatyzowane
autobusy nie są nic warte, jeśli będą jeździć puste, zaś coraz droższy
transport zniechęci kierowców samochodów do przesiadki w publiczny
transport. Wszystko to w momencie, gdy instytucje unijne alarmują, że
zanieczyszczenie powietrza związane z ruchem ulicznym powoduje dwa razy
więcej zgonów niż wypadki drogowe [1]. W Warszawie, która nie jest
tu wyjątkiem, poruszanie się po zakorkowanych ulicach staje się katorgą,
a jakość życia ogółu mieszkańców notorycznie spada [2].
Kolejna
podwyżka cen biletów nie jest lekiem na tak pogarszający się stan
rzeczy - to jedno z głównych źródeł choroby. Podczas gdy władze uparcie
trzymają się swych siermiężnych metod, przykłady innych metropolii
wskazują jasno, że sytuację w miastach poprawia właśnie bardziej
powszechny dostęp do miejskiej komunikacji [3].
ZATRZYMAMY TĘ PODWYŻKĘ
Wzrost
cen biletów, który wchodzi w życie 1 stycznia 2013, nie jest ostatnim
planowanym przez ZTM. Powstrzymajmy tę tendencję. Nie dopuśćmy do tego
by transport publiczny stał się dobrem luksusowym!
[1] Według "Environmental Science and Technology" przemysł i energetyka zabija mniej osób niż spaliny ruchu ulicznego. Więcej: http://www.sfora.pl/Spaliny- grozniejsze-niz-wypadki-Smog- wykancza-Europe-a42592
[2]
W Warszawie średnia liczba dni w roku, w których występują
przekroczenia norm zanieczyszczeń, wynosi 145 (!!!). Zgodnie z
rozporządzeniem Ministra Środowiska z 2008 roku, limit dni z
przekroczoną normą wynosi 35 w skali roku - ten limit Warszawa osiąga
już po trzech miesiącach. Głównym winowajcą za fatalną jakość powietrza
jest transport samochodowy.
[3] Częściowa lista miast, w których wprowadzono darmowy transport publiczny: http:// freepublictransports.com/city/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz