wtorek, 10 stycznia 2012

Akcja policji w Syrenie


W niedzielę, 8 stycznia 2012r. w Syrenie odbywało się spotkanie z przedstawicielami białoruskiego ruchu antyautorytarnego. W ramach spotkania prowadzona była dyskusja i wyświetlane filmy o politycznej sytuacji opozycji na Białorusi. O godzinie 19:30, w trakcie pokazu, na teren budynku wtargnęła policja. Około 15 funkcjonariuszy, bez uprzedzenia, siłą weszło do środka po tym, jak sierżant Kamil Obydź wyważył drzwi wejściowe.


Osoby przebywające wewnątrz budynku i proszące o wyjaśnienia spotkały się z fizyczną przemocą, agresją i wyzwiskami: pierwsza napotkana przez policję osoba, w odpowiedzi na prośbę o podanie przyczyn interwencji, otrzymała cios w twarz. Wyżej wspomniany sierżant Obydź wbiegł do jednego z pomieszczeń, gdzie zwyzywał i uderzył jedną ze znajdujących się tam osób. Odmówiono podania przyczyny interwencji, by dopiero pod naciskiem osób oburzonych zaistniałą sytuacją, przedstawić trzy sprzeczne wersje - wszystkie wyssane z palca. Po spisaniu danych osób obecnych na miejscu, które trwało ok. półtorej godziny, funkcjonariusze opuścili teren Syreny. Akcja policji była skandaliczna, zaś liczba funkcjonariuszy i sposób ich działania - niewspółmierne do rzekomego powodu wtargnięcia na teren budynku. Agresywna interwencja na tyle bliska była doświadczeniom białoruskim, że legalni przebywający w Polsce działacz antyautorytarnej białoruskiej opozycji ratował się ucieczką przez okno. Użycie przez funkcjonariuszy bez ostrzeżenia przemocy fizycznej było zupełnie nieuzasadnione: wszystkie osoby przebywające na terenie Syreny zachowywały się spokojnie. Niespójność podawanych przez funkcjonariuszy podstaw prawnych przeprowadzonych działań każe nam sądzić, że całe wydarzenie było chaotyczną próbą zastraszenia, bezprawnym wtargnięciem oraz dobitnym przykładem poczucia bezkarności władzy. Można odnieść wrażenie iż "strażnicy porządku publicznego" czują wyższość w stosunku do pozostałej części społeczeństwa oraz odczuwają przyjemności w upokarzaniu osób, nad którymi mają władzę.

Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy w Polsce represjonowane są osoby zaangażowane w tworzenie niezależnych przestrzeni kulturalnych, a także lokatorzy mieszkający w Warszawie. W tym kontekście jasna wydaje się tendencja polskich sił porządkowych do naruszenia bezwzględnego zakazu poniżania i nieludzkiego traktowania zawartego w art. 3 Konwencji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w którym zawiera się "doświadczenie głębokiego poczucia bezbronności, bezsilności i zniewagi”*. Takich uczuć na pewno doświadczyły wszystkie osoby obecne w Syrenie podczas niedzielnej interwencji.
* Całe zdarzenie jest oburzające również w kontekście bezprecedensowego wyroku ETPCz z 28 lipca 2009 roku w sprawie wrocławskich działaczy i aktywistów przeciwko państwu polskiemu o naruszenie art. 3 oraz 8 Konwencji podczas interwencji policji z 1997r. na squacie "Rejon 69". Skarżący złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policję, gdy o 3.00 nad ranem na teren squatu wpadli uzbrojeni funkcjonariusze. Powodem interwencji miał być niezamknięty samochód zaparkowany przed squatem. Niczym nieuzasadniona brutalność policji skończyła się wyrokiem Trybunału w Strasburgu, który uznając winę policji, orzekł, że jej działania były niezgodne z prawem i nakazał wypłacenie odszkodowań dwójce aktywistów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz